Żyjemy w świecie, który wymaga od nas siły, odporności i gotowości do działania. Mamy odnosić sukcesy, dbać o bliskich, być niezłomni – najlepiej bez chwili słabości. Ale co się dzieje, gdy presja staje się zbyt duża? Gdy nasz organizm mówi „dość”, a my nie mamy już siły uciekać?
Ostrze oszczepu świsnęło w powietrzu i wbiło się w bok wielkiego tura. Zwierzę zawyło z bólu, ale zamiast upaść – obróciło się w stronę myśliwego. Oczy błysnęły wściekłością. Człowiek poczuł, jak zimny dreszcz przebiega mu po plecach.
Uciekaj! – krzyknął instynkt.
Rzucił się do biegu, czując dudnienie kopyt za sobą. Serce waliło jak bęben. Gałęzie smagały mu twarz, bose stopy ślizgały się na wilgotnej ziemi. Tur był coraz bliżej – czuł jego oddech, słyszał furkot rozdartego powietrza. Skok! W ostatniej chwili wdrapał się na powalone drzewo. Bestia minęła go o włos, wściekle ryjąc ziemię rogami. Oddychał ciężko, patrząc, jak zagrożenie oddala się w głąb lasu. Dziś to nie on był łowcą. Dziś to on walczył o życie.
Wysokie oczekiwania
Tak mogła wyglądać scena z polowania w czasach prehistorycznych. Wtedy jednym z podstawowych obowiązków mężczyzny było upolowanie zwierzyny. Dzisiaj już nie musimy tego robić, no chyba, że niektórzy zajmują się tym hobbistycznie. To nie znaczy, że nie musimy zadbać o siebie, rodzinę, najbliższych. Wręcz przeciwnie oczekiwania wobec nas, mężczyzn są wysokie. Mamy odnosić sukcesy na różnych polach, przede wszystkim zawodowym i finansowym. Mamy być dobrymi mężami, partnerami, ojcami, czy przyjaciółmi, dobrze wyglądać, uśmiechać się i nie garbić. A do tego wszystkiego nie okazywać słabości, w myśl zasady, że chłopaki nie płaczą.
Facet powinien być twardy
– Zostałem wychowany w ten sposób, że facet powinien być twardy, nie opowiadać o swoich emocjach, raczej sam dbać o siebie. A jeżeli chcę iść do lekarza, to z kaszlem, z katarem, z wysoką gorączką, a nie z jakimiś problemami, które można ułożyć sobie samemu w głowie – przyznaje Łukasz Bejm, gdański radny, który publicznie przyznaje się do tego, że zmaga się z depresją. – Przez długi czas tak właśnie myślałem, że jestem silny psychicznie, że to chwilowe, że sobie z tym poradzę, że za chwilę coś się zmieni, że za chwilę coś pójdzie łatwiej. I tak leciał tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. Zrobił się z tego rok.
Poniżej pełna rozmowa z Łukaszem. Ciąg dalszy tekstu pod ramką
Do wyżej wymienionych oczekiwań warto jeszcze dodać siłę, odwagę, odporność, opanowanie, niewzruszenie. Mamy także być podporą, najlepiej dla wszystkich.
Sprostanie takim oczekiwaniom sprawia, że bierzemy na siebie zbyt dużo. To krótka, choć w rzeczywistości wieloletnia droga, do przeciążenia obowiązkami i wypalenia. Opadamy z sił, tracimy witalność i niekiedy chęć do życia. Wymagania zawodowe, nieustająca dostępność, obowiązki rodzinne, a czasami także praca zdalna, ciągła potrzeba rozwijania się, aby nadążyć za “uciekającym” w zawrotnym tempie światem i ciężar niedostatecznych finansów sprawiają, że nie wytrzymujemy ciśnienia.
– Przez bardzo długi czas przytłaczała mnie praca. Oprócz tego, że działam na własne konto w polityce, jestem radnym już drugą kadencję, wcześniej byłem radnym dzielnicowym przez osiem lat – to pracuję z posłanką, pracuję z senatorem, pracuję dla partii – dodaje Bejm. – Jest to wymagająca praca, pochłania dużo czasu, czasu nieregularnego, często wymaga poświęceń, oczywiście ze strony rodziny. Czas prywatny muszę poświęcać dla pracy. Nieprzewidywalność jest dosyć duża i oczywiście nadal mnie to kręci, ale w którymś momencie zaczęło być pewnego rodzaju ciężarem. Zacząłem mieć problemy ze wstawaniem z łóżka, z motywacją do pracy, z radością.
Łukasz Bejm zachorował na depresję. Już nie miał siły uciekać. Jego mózg, ciało powiedziały dość: tak dłużej nie da się żyć. To nie jest odosobniony przypadek. Obecnie w Polsce choruje na depresję ponad półtora miliona ludzi. Na świecie jest ich 380 milionów. Według WHO w 2030 roku będzie to “najpopularniejsza” choroba cywilizacyjna.
Mistrzowie ucieczki
W XXI wieku staliśmy się mistrzami ucieczek, jak Tommy Lee Jones w filmie “Ścigany”. Uciekamy przed: smutkiem, frustracją, bezsilnością, pustką, trudnościami, problemami, poczuciem winy, beznadzieją, poczuciem niskiej wartości, a nawet zmęczeniem.
Powodów zapewne jest więcej. Każdy z nas może mieć swój, osobisty. Żyjemy w czasach, w których w rolę zwierzyny wcieliliśmy się my, a myśliwymi są oczekiwania wobec nas, które narzuca nam środowisko, otoczenie, media lub my sami.
– Zmienił się zupełnie styl życia, który prowadzimy. Jest coraz szybciej. Wszystko musi być na 100%, tu, teraz. Zatarły się granice między życiem osobistym a zawodowym – mówi Mateusz Kawka, psychiatra. – Dochodzi też po części do rozluźnienia relacji społecznych, czy to w rodzinach, czy w przyjaźniach. To są zjawiska socjologiczne, związane po części z globalizacją. Styl życia, który w tej chwili uprawiamy, sprzyja temu, aby występowały zaburzenia psychiczne. Też różna presja społeczna, która wynika czy to z mediów społecznościowych, czy z mediów zwykłych. To, że ludzie po części żyją bardziej wizerunkiem niż tym, kim naprawdę chcą być, do czego chcą dążyć. To może powodować różne konflikty, które niestety bardziej nas predysponują do tego typu problemów.
W rozmowie z Mateuszem Kawką znajdziesz dużo ciekawych i przydatnych informacji
Nie ma nic złego w byciu twardym
Takie jest życie. Jest trudne i trzeba sobie z tym radzić – mówią często mężczyźni podczas warsztatów, spotkań, które prowadzę. – Nic na to nie poradzimy. Trzeba być twardym, a nie miękkim – żartują z przekąsem i smutkiem w głosie.
– Nie ma nic złego w tym, aby być silnym – mówi Aldona Dybuk, psychoterapeutka. – Ale to tylko jedna strona medalu, bo przecież każdy z nas bez względu na płeć doświadcza drugiego bieguna – słabości. Co więcej dobrze jest ją uznać, dopuścić. Wytrwałość w dążeniu do celu i umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami, czyli budowanie odporności psychicznej, reagowanie w sposób elastyczny na trudności i kryzysy to wartościowe cechy. Problem pojawia się wtedy, gdy sposobem na radzenie sobie z problemami jest tłumienie emocji i ignorowanie własnych potrzeb. Mężczyzna, który nie pozwala sobie na przeżywanie trudnych uczuć, zamiast wzmacniać swoją siłę, osłabia ją, ponieważ emocje nie znikają – one kumulują się i często znajdują ujście w postaci stresu, wybuchów gniewu, agresji, problemów zdrowotnych albo wycofania.
Emocje, to nie ogórki. Warzywo można kisić, emocje trzeba nauczyć się wyrażać, tak aby zachować siłę.
- Po pierwsze, warto nauczyć się rozpoznawać i nazywać własne emocje. Często mężczyźni mówią, że czują “złość” albo “irytację”, ale pod tymi uczuciami może kryć się lęk, smutek, rozczarowanie czy bezradność. Gdy zaczynamy nazywać emocje po imieniu, możemy lepiej zrozumieć ich źródło i podjąć świadome działania, zamiast reagować automatycznie – dodaje psychoterapeutka.
- Po drugie, kluczowe jest znalezienie zdrowych sposobów ich wyrażania. Sport, aktywność fizyczna, rozmowy z zaufaną osobą czy prowadzenie dziennika emocji to tylko niektóre metody. Równie ważne jest rozwijanie umiejętności komunikowania swoich uczuć w relacjach – nie jako oznaka słabości, ale jako sposób na budowanie głębszych i bardziej autentycznych więzi.
- Po trzecie, odporność psychiczna to nie tylko wytrwałość, ale przede wszystkim elastyczność – umiejętność adaptacji do trudnych sytuacji, szukanie wsparcia, gdy jest ono potrzebne, i świadome dbanie o swój dobrostan. Silny mężczyzna to nie ten, który zawsze “daje radę” sam, ale ten, który potrafi rozpoznać, kiedy warto sięgnąć po pomoc.
- Współczesna męskość nie polega na wypieraniu emocji, ale na świadomym ich przeżywaniu i umiejętnym radzeniu sobie z nimi. To właśnie zdolność do pracy z własnymi uczuciami jest oznaką prawdziwej siły – podsumowuje Aldona Dybuk.
Co zrobić, gdy zachorujemy na depresję?
Choroba psychiczna to nie kwestia słabości, ale zdrowia – tak samo jak grypa czy nadciśnienie. Jeśli zauważasz u siebie objawy depresji, stanów lękowych czy wypalenia, najgorsze, co możesz zrobić, to próbować przeczekać i udawać, że nic się nie dzieje. Czas nie zawsze działa na naszą korzyść. Kluczowe jest, by podjąć konkretne kroki i zacząć działać.
Nie zostawaj z tym sam
Pierwszy krok to rozmowa. Zaufana osoba – partner, przyjaciel, ktoś z rodziny – może być ogromnym wsparciem. Powiedzenie na głos 'nie radzę sobie’ często samo w sobie przynosi ulgę i pozwala spojrzeć na problem z innej perspektywy.
Skorzystaj z profesjonalnej pomocy
Psycholog, psychoterapeuta, psychiatra – to specjaliści, którzy mogą pomóc. Nie trzeba mieć skierowania, wystarczy umówić wizytę. Psychiatra, jeśli to konieczne, dobierze odpowiednie leczenie farmakologiczne, które pozwoli przywrócić równowagę w organizmie. Psychoterapia z kolei pomoże zrozumieć, co się dzieje, i znaleźć strategie radzenia sobie.
Zaakceptuj leczenie jako proces
Leczenie psychiczne to nie kwestia jednej wizyty czy jednej tabletki. To proces, który wymaga czasu i konsekwencji. Nie bój się farmakoterapii – nowoczesne leki są skuteczne i bezpieczne, a ich celem nie jest zmiana osobowości, lecz przywrócenie równowagi.
Dbaj o podstawy
Sen, regularne posiłki, umiarkowana aktywność fizyczna – to filary zdrowia psychicznego. Nie chodzi o to, by od razu biegać maratony, ale o to, by ciało miało siłę, by wspierać psychikę. Warto też ograniczyć używki – alkohol i inne substancje często pogarszają stan psychiczny, zamiast pomagać.
Nie wstydź się prosić o pomoc
W Polsce dostępne są bezpłatne telefony wsparcia, infolinie, gdzie można porozmawiać anonimowo, jeśli nie wiemy, od czego zacząć. Jeśli sytuacja jest kryzysowa, warto zgłosić się do szpitala, zamiast czekać, aż będzie jeszcze gorzej.
Najważniejsze to pamiętać, że leczenie psychiczne to nie przyznanie się do porażki, ale dojrzała decyzja o zatroszczeniu się o siebie.
Im szybciej zaczniemy działać, tym większa szansa na wyjście z kryzysu. Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak fizyczne – nie zaniedbujmy go.
Marcin Dybuk

Posłuchaj także: