Robert Lewandowski, ikona sukcesu, powiedział głośno, że nie czuje się dobrze – fizycznie i mentalnie. Czy potrafimy to usłyszeć? A może zbyt głęboko tkwi w nas przekonanie, że mężczyzna nie może mieć słabości? Ta historia to nie tylko lekcja empatii. To ostrzeżenie.
W ostatnich dniach jednym z głównych tematów w polskich mediach jest decyzja Roberta Lewandowskiego o nieprzyjechaniu na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Mołdawią i Finlandią, odebranie mu opaski kapitana i rezygnacji piłkarza z gry w drużynie narodowej. Fala komentarzy zalała internet i programy sportowe.
Padają pytania: Czy Robert Lewandowski powinien nadal być kapitanem? Czy selekcjoner Michał Probierz miał rację, odbierając mu opaskę? Czy sposób, w jaki to zrobił — telefonicznie — był odpowiedni? Czy napastnik dobrze zrobił, rezygnując z udziału w zgrupowaniu?
Choć są to pytania istotne w kontekście sportowym, to w tym medialnym zgiełku umyka jeden, znacznie poważniejszy problem: nieumiejętność mężczyzn do otwartego mówienia o emocjach i problemach psychicznych.
„Fizycznie i mentalnie nie czuję się najlepiej” — co to naprawdę znaczy?
W wywiadzie dla TVP Sport Lewandowski powiedział wprost:
„Fizycznie i mentalnie nie czuję się najlepiej. Miałem dołek. Czułem, że jadąc na zgrupowanie, nie będę w stanie pomóc tej reprezentacji na takim poziomie, na jakim bym chciał.”
Dla większości odbiorców to po prostu wymówka lub sygnał słabości. Tymczasem te słowa mogą znaczyć znacznie więcej, niż się wydaje. „Dołek” to nie tylko gorszy nastrój. W ustach sportowca tej klasy, lidera i człowieka funkcjonującego pod ogromną presją, może to być eufemizm dla głębokiego psychicznego zmęczenia, wypalenia, a być może — choć tego nie wiemy — nawet depresji.
Mężczyzna, emocje i wstyd — dlaczego tak trudno mówić o słabości?
W polskiej kulturze nadal pokutuje przekonanie, że „chłopaki nie płaczą”. Mężczyźni mają być twardzi, niezłomni, odporni. Emocje? Wstyd. Słabość? Oznaka porażki. Tymczasem zdrowie psychiczne nie zna płci, a konsekwencje tej męskiej ciszy bywają tragiczne.
W Polsce codziennie 12 mężczyzn popełnia samobójstwo. To prawie cztery i pół tysiąca rocznie. Przez ostatnie pięć lat to niemal 22 tysiące istnień – tyle, ile liczy miasteczko. Te liczby nie powinny być tylko statystyką. To dramat, który rozgrywa się po cichu, bo mężczyźni zbyt często nie mają odwagi lub przestrzeni, by powiedzieć: „Nie daję rady”.
Dbanie o siebie to nie egoizm. To dojrzałość
Jeśli Robert Lewandowski – człowiek sukcesu, sportowiec światowej klasy – mówi otwarcie, że mentalnie nie czuje się najlepiej, to nie sygnał jego słabości, ale akt odwagi i dojrzałości. Zamiast oczekiwać, że będzie „gryzł trawę” za wszelką cenę, warto zadać pytanie: czy naprawdę chcemy bohaterów, którzy płacą zdrowiem – fizycznym i psychicznym – za nasze oczekiwania?
Sport narodowy: oczekiwanie niemożliwego
W Polsce często powtarza się: „Reprezentacji się nie odmawia”. Ale czy aby na pewno? Czy nie powinniśmy najpierw zapytać, jak czuje się człowiek, który ma nas reprezentować? I czy mamy prawo wymagać poświęceń, które mogą prowadzić do poważnych kryzysów psychicznych?
W przypadku Lewandowskiego zabrakło refleksji. Zamiast rozmowy o zdrowiu psychicznym, mamy narodowy turniej ocen, zarzutów i teorii. Tymczasem to byłby dobry moment, by otworzyć oczy i powiedzieć wprost: mężczyźni też mają prawo być zmęczeni. Mają prawo nie dawać rady. Mają prawo poprosić o pomoc.
Zmiana zaczyna się od rozmowy
Kilka lat temu liczba ofiar wypadków drogowych w Polsce była dramatycznie wysoka. Dzięki zmianom w prawie, edukacji i społecznej kampanii dziś liczba ta spadła niemal o połowę. Co się zmieniło? Zaczęliśmy dostrzegać problem i działać.
Ze zdrowiem psychicznym mężczyzn powinno być tak samo. Potrzebujemy edukacji, przestrzeni do rozmowy i empatii. Potrzebujemy mężczyzn, którzy nie boją się mówić, jak się czują – i społeczeństwa, które ich za to nie karze, lecz wspiera.
Na koniec — osobiste ćwiczenie
Jeśli czytasz ten tekst, pomyśl przez chwilę o 12 mężczyznach, których znasz. Przyjaciołach, ojcach, braciach, kolegach z pracy. To mogą być ci, którzy codziennie ryzykują ciszą.
Codziennie w Polsce 12 mężczyzn odbiera sobie życie. Nie pozwólmy, żeby kolejni milczeli aż do końca.
Marcin Dybuk
foto materiały prasowe PZPN
