Wyjechały trzy chłopaki w góry

Spodziewałem się, że mój wyjazd w Beskid Śląski z synami będzie udany. Nie sądziłem jednak, że przyniesie tyle dobrego. A pewnie wiele wydarzeń jest ukrytych przed moimi oczyma. W końcu było nas trzech, a w każdym z nas inna krew…

 

O tym wyjeździe wiedziałem dawno. Podobnie jak moi synowie. Sprawę postawiłem jasno. Jedziemy. Na sprzeciw miejsca za bardzo nie było. Użyłem argumentów, które trudno było można obalić. Wiem, przesadziłem, ale nie chciałem stracić takiej okazji. Nas trzech w górach, wspólnie z innymi ojcami i ich synami. Przyjaciel już dwa lata temu wynajął schronisko na Klimczoku.

 

chopaki schronisko

 

Całe dla nas. W sumie zjechało nas 65 chłopa z każdego zakątku Polski. Większych i mniejszych. Dużo wspólnego czasu, wspólnej modlitwy, wędrówek i rozmów. Takich męskich. Ale to co dla mnie był najważniejsze to czas z moimi chłopakami i ich wspólny, kiedy nie walczyli ze sobą, ale rozmawiali. Na długo w pamięci pozostanie mi sytuacja, którą podzielił się ze mną Kajetan. Otóż jeden z 17-letnich młodzieńców nabijał się z niego. Co zrobił starszy brat Kajetana? Kazał mu się „zamknąć gębę”. Poskutkowało. Kajetan dumny z brata. Ja też…

 

chopaki k i d

 

Wspólne wędrowanie nas trzech też było niesamowite. Szliśmy, rozmawialiśmy, podziwialiśmy widoki

 

chopaki widok

 

mobilizowaliśmy Kajetana do walki ze stromym podejściem na czerwonym szlaku. Miało być łatwo, ale pomyliliśmy drogę, a Kajetan nie lubi takich sytuacji. Nagadał się jak zwykle, ale ostatecznie dał radę. Pograliśmy w karty, zjedliśmy trochę lodów i zup, ja wypiłem piwo. Oj, jak dobrze złocisty napój smakuje w słonecznych górach. Takie zwykłe rzeczy, które stały się niezwykłe…

 

Niezwykłe były także Dawida i moje wspólne treningi biegowe. Szczególnie ten dziesięcio kilometrowy. Znaczy się ja tyle przebiegłem, bo starszy syn zrobił ich więcej.

 

chopaki biegaja

 

Wybrałem trase między dwoma schroniskami. W obie strony 10 kilometrów, tylko nie popatrzyłem na przewyższenia. I okazało się, że 500 metrowe podbiegi po kamieniach, gdzie różnica w wysokości wynosiła niekiedy nawet 200 metrów dało się mocno oddczuć. Biegam od dwóch lat, ale przyznaję sapałem jak parowóz. W jednym momemencie już nawet nie miałem siły truchtać. Szedłem.

 

chopaki Dawid

 

Dawid cały czas biegł. Jak już zdobył kolejny szczyt wracał do mnie i pytał, czy chcę się napić wody. Nie pobiegł do schroniska nawet jak mu powiedziałem, aby to zrobił. Do tej pory to ja Ojciec pomagałem synowi. Widać, że zbliża się czas, kiedy to On coraz częściej będzie wspierał mnie. I dobrze mi z tym.

 

Były także rozmowy bardziej poważne. Takie Ojca z Synem. Każdym z nich osobno, ale także razem. Mówienie o tym co jest dla mnie ważne. Odpowiedź na pytanie czym we współczesnym świecie jest dla mnie skarb, gdzie warto go ulokować, jak zdobywać. W tym przypadku chłopaki słuchały. Co pozostało w ich sercach? Nie wiem. Nie komentowali moich słów. Co do jednego jestem przekonany, takie zresztą jest moje wcześniejsze doświadczenie. Kropla drąży skałę. Mnie w moim życiu brakowało rozmów z Tatą. Takich, które wskazywałyby drogę. Mówiły o wartościach, które nas kształatują. Tyle mogę dać moim Synom. Swój czas, podzielić się doświadczeniem i nie popełniać błędów, które popełnił mój Tata. Po prostu stwarzać okazje, aby z być z chłopakami. Bo czasami wcale nie potrzeba wielkich słów. Poprostu trzeba być zarówno z tym, który ma 10 lat jak i tym co ma 16. Dlatego to był dobry czas…

 

chopaki kaj

 

Oby do następnego razu!

 

Marcin