Życie z pasją jest receptą na dobrą przyszłość. Zawsze powtarzam, że jeśli ktoś przekuje ją w pracę ma dużą szansę być szczęśliwym. Maja kocha taniec. Czy to jest jej droga? Tego z Aldoną nie wiemy, ale wiemy, że musimy jej stworzyć dobre warunki do rozwoju. Jednej recepty na to nie ma.
Dawid, Majka i Kajetan, a każde z nich inne. Żyją w czasach kiedy mogą przebierać w zajęciach pozalekcyjnych. Dawid jako sześciolatek zaczął grać w klubie piłkarskim. Tam spędził kolejne sześć lat. Dobrze sobie radził. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż któregoś razu po obozie sportowym stwierdził, że to już koniec. Później była koszykówka i taniec nowoczesny. Jednak to nie trwało już tak długo. Po Dawidzie także Maja i Kajetan zaczęli chodzić na różne zajęcia pozalekcyjne. W którymś momencie staliśmy się taksówkarzami, którzy po pracy wozili dzieci z jednego na drugie spotkanie. Czyste szaleństwo. Dodatkowo dzieci szybko nudziły się zajęciami i próbowały innych. Uznaliśmy, że tak być nie może. Wprowadziliśmy prostą zasadę. We wrześniu dzieci wybierają zajęcia pozalekcyjne na które chcą chodzić. Podejmują decyzję, która obowiązuje minimum pół roku. Jeśli po dwóch miesiącach któreś z nich stwierdzało, że nie chce chodzić na przykład na kółko teatralne nic w zamian nie mogło nowego wybrać. Kolejna tura wyborów przypada po feriach. I tak już od kilku lat. Dzieci mają prawo poszukiwać tego, co im się podoba. Uczą się wytrwałości i podejmowania decyzji. My ustawiamy tak plan tygodnia, aby nie wcielać się w rolę taksówkarzy. Dziś Kajetan gra w piłkę nożną i chodzi na kółko sportowe w szkole. Dawid postawił na język angielski i przygotowania do egzaminów gimnazjalisty. Majka uczęszcza na kółko teatralne, wolontariat i malarstwo, a po ostatnich feriach zamieniła język francuski na taniec. Taniec, który pokochała już w łonie mamy… Ale co ja będę Wam o tym pisał.
Oddaje głos Mai:
Taniec zawsze gdzieś tam był. W zasadzie od samego początku, jeszcze w łonie mamy podrygiwałam, kiedy ona tańczyła. Pamiętam jak niezliczoną liczbę razy obiecywałam sobie, że nigdy już nie będę tańczyć, aby później zmienić zdanie. Taka już byłam. Taniec zawsze mnie pociągał. Najpierw rodzice zapisali mnie na zajęcia baletu w Operze Bałtyckiej. Byłam wtedy jeszcze szkrabem. Chodziłam do przedszkola. Tam spędziłam dwa lata. Później zaczęły się pierwsze kroki w szkole. Nadal uczęszczałam na taneczne zajęcia, tym razem jednak w szkole. W ten sposób balet tańczyłam pięć lat, a moje ciało było wyizolowane i rozciągnięte. Później „spotkałam się” z tańcem tylko dwa razy. Tańcząc przez rok break dance i przez jeden semestr ,,Dance Mix”. I nastąpiła przerwa. Tak bardzo mi go brakowało! Na szczęście mama kupiła bilety na pokaz Szkoły Tańca Dance Avenue, gdzie uczyli się z tatą tańczyć salsę. Poszliśmy z mamą, tatą i Kajetanem. Podobało się nam wszystkim. Wrażenie niesamowite! Z coraz większym utęsknieniem patrzyłam na tancerzy. I wreszcie nastąpił przełom. Po tak długich oczekiwaniach zaczęłam chodzić na zajęcia street dance właśnie do Dance Avenue. Na razie były trzy, ale mogąc na nie chodzić czuję się szczęśliwa. Bo taniec we mnie drzemie.
Szeroki uśmiech Majki
Już po pierwszych zajęciach tanecznych Majki zauważyłem, że na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To był strzał w dziesiątkę. Aby tak zostało musimy jednak z Aldoną zachować umiar. Bo w życiu dziecka obok nauki i pasji potrzebny jest czas na nudę. Taką dobrą, zdrową nudę. Nie ma nic gorszego, kiedy dziecko biega z jednych zajęć na drugie, a że nasza córka jest typem działaczki i kocha jak wokół niej się dużo dzieje, to my musimy dbać o zachowanie umiaru. Bo lepszy jest niedosyt, niż przejedzenie. Niestety, w tych czasach często rodzice chcą dać dziecku dosłownie wszystko. Ono już nie musi się o nic starać i z czasem zaczyna się nudzić tym co ma…
Maja i Tata