Najpiękniejszy prezent mamy przy sobie

Po co przygotowujemy dla najbliższych drogie, piękne prezenty, kiedy często nie potrafimy im dać tego co oni potrzebują od nas najbardziej? Święta Bożego Narodzenia są okazją, aby obdarować ludzi dla nas ważnych naprawdę niesamowitym darem.

 

Święta tuż, tuż. Wyścig z czasem trwa. Wielu z nas do ostatniego momentu poszukuje prezentów. Zastanawia się co będzie najbardziej odpowiednie dla najbliższych. To zawsze jest trudny wybór. Jak trafić z prezentem, aby obdarowany był zadowolony. I dobrze, że staramy się, aby tak było.

 

Jednak ja w tym roku jestem w innym nastroju. To czego mi najbardziej brakuje i czym chciałbym być obdarowany przez żonę i dzieci, a także sam bym im chciał to dać, to CZAS. Wspólnie spędzony na grach w planszówki, spacerach, rozmowach, a może nawet oglądaniu filmów. W domu gdzie wszystkie dzieci są już nastolatkami i żyją swoim rytmem to bardzo cenne. Każda minuta jest na wagę złota.

 

Wspólnie spędzony czas jest najcenniejszy

 

i nic nie jest w stanie go zastąpić. Ani pieniądze, ani tym bardziej piękne i drogie prezenty. Czas trwa tą jedyną chwilę i przemija. Już nigdy nie będziemy w stanie go odzyskać. Nie wiemy ile go mamy, tym bardziej powinniśmy go szanować.

 

W weekend przed świętami Bożego Narodzenia postanowiłem z najmłodszym synem, 11-letnim zrobić szopkę. Przygotowałem się do tego wcześniej. Najpierw, będąc z Aldoną na rocznicowym pobycie na Malcie, kupiliśmy figurki świętej rodziny z obstawą. Później podczas wypadu w jedną z adwentowych niedziel do Sobieszewa, gdzie wspólnie całą rodziną i z psem biegaliśmy, pozbieraliśmy kije do budowy szopki. I w końcu ją zbudowaliśmy. Zajęło nam to około trzech godzin. To był czas, kiedy mogłem pokazać Kajetanowi jak się używa piły do drewna. Kiedy trzeba przycisnąć, a kiedy mocniej pociągnąć. To był czas wzajemnej pomocy i oczywiście rozmowy. Takiej o niczym i wszystkim. Żadnych pytań o szkołę, czy nie daj Boże inne poważne tematy. Nic z tych rzeczy. Po prostu razem byliśmy. Na koniec zadowoleni ze wspólnej pracy z satysfakcją spojrzeliśmy na nasze dzieło i podziękowaliśmy sobie.

 

Piszę o tym, bo mam takie przekonanie, że jest to temat znany wielu osobom, ale także

 

często zapomniany

 

Wspólny czas. Łatwo wpadamy w wir obowiązków, czy przyjemności, jak na przykład trening, który musimy wykonać. Łatwo także usprawiedliwiamy każdą rzecz, którą musimy zrobić, zamiast pobyć, porozmawiać z najbliższymi. I nie ma czemu się dziwić, bo niekiedy te rozmowy potrafią być trudne. Ale są konieczne, bo inaczej, to co w rodzinie najważniejsze – więź, zaczyna słabnąć. A później potrafi być już za późno…

 

Dzieci, nastolatkowie mają niesamowitą zdolność. Kiedy czegoś im brakuje zaczynają robić dziwne rzeczy. A to przyjdą do domu pod wpływem, a to się regularnie spóźniają, nie dzwonią, choć tak się umówiliśmy. Potrafią także zrobić coś, czego byśmy się po nich nie spodziewali, a kiedy to się stanie jesteśmy w szoku. Niestety, często wtedy sobie tłumaczymy to wiekiem. Niekiedy ukarzemy, pokrzyczymy i wracamy do naszej gonitwy. A to chyba nie jest takie proste. Owszem wiek nastoletni rządzi się swoimi prawami. Jednak doświadczenie mówi jeszcze coś ważnego. Kiedy nasze dzieci robią coś bardzo dziwnego, nieodpowiedzialnego, coś co wiedzą, że nas zdenerwuje, może to oznaczać jedno. Chcą zwrócić na siebie naszą uwagę. Chcą z nami porozmawiać, choć często nie wiedzą, jak to zrobić. Czegoś im brakuje.

 

Jednak, aby dowiedzieć się, co to jest

 

trzeba się zatrzymać, znaleźć czas na rozmowę.

 

Szczerą. Jednak często, aby ona taka była, a nie zdawkowa potrzeba czasu. Na nowo, kolejny raz, (który to już?), trzeba wydeptać ścieżkę do serca naszych najbliższych.

 

I właśnie tego pragniemy Wam życzyć na Święta Bożego Narodzenia i Nowy 2016 Rok. Dużo czasu i wielu pięknych rozmów z najbliższymi, a także z tymi dalszymi… Po prostu spotkania z drugim człowiekiem. Bycia razem.

 

Dybuki, Magiel Rodzinny.pl