Łukasz przez długi czas ignorował sygnały, jakie wysyłały ciało i umysł. Praca, bieganie, próby zagłuszenia niewygodnych myśli – wszystko to było plasterkiem, który nie leczył głębokiej rany. „Wychowano mnie w duchu, że mężczyzna nie mówi o emocjach, ale depresja pokazała mi, że proszenie o pomoc to nie wstyd, to ratunek – przekonuje kolejny rozmówca „Podróży do męskości”.
Wracamy do rozzmów w podcaście „Podróż do męskości”. Pierwszym gościem po przerwie jest Łukasz Bejm, gdański radny Platformy Obywatelskiej, bliski współpracownik poseł Agnieszki Pomaskiej i senatora Ryszarda Świlskiego, mąż i ojciec.
– Próbowałem zabiegać depresję – mówi Łukasz, który przez długi czas nie dopuszczał do siebie myśli, że coś jest nie w porządku. Chęć biegania wydawała się początkowo dobrym rozwiązaniem. Dystans, ruch, zmęczenie – to miało pomóc odsunąć niewygodne myśli. W końcu zorientował się, że „ta chęć biegania to nie tylko potrzeba aktywności, ale plasterek na coś głębszego, na coś, czego nie chciałem zauważyć”.
Praca była drugim elementem, który zaczynał go przytłaczać. Mimo że ją lubił, w pewnym momencie przestała dawać satysfakcję. – Nie brakowało dni, kiedy nie potrafiłem wstać z łóżka. Świat, który kiedyś wydawał się kolorowy, zmienił się w szary, pusty. Nie miałem siły, nie miałem motywacji.
Był przekonany, że jako mężczyzna „musi być twardy”. – Wychowano mnie tak, że do lekarza idzie się z kaszlem czy gorączką, ale na pewno nie z problemami, które można „sobie ułożyć samemu”. To była pułapka, w którą wpadłem.
Rok zajęło mu zrozumienie, że potrzebuje pomocy psychiatry. – Dziś jestem dumny, że poprosiłem o pomoc. Ani przez chwilę nie poczułem się mniej męski. To była najtrudniejsza, ale najlepsza decyzja.
Depresja to nie powód do wstydu
Łukasz głośno mówi o walce, również jako radny. Przyznaje, że nie bał się, iż otwarte mówienie o depresji przekreśli jego karierę polityczną. – To jest choroba jak każda inna – jak zapalenie płuc czy problemy z sercem. Trzeba o tym mówić, bo to może uratować nie tylko nasze życie. Warto uznać swoją słabość i poprosić o pomoc, bo warto żyć.
Przyznaje, że depresja go zmieniła. – Myślę, że dzięki niej żyję lepiej. Nauczyła mnie, że nie jestem niezniszczalny, nie jestem z kamienia. Pokazała mi, że prośba o pomoc to nie oznaka słabości, a odwagi.
Odpuszczenie to także siła
Z perspektywy czasu Łukasz dostrzega ważne sygnały, które wcześniej ignorował. – Kiedy ciało nie chce trenować, a głowa zmusza do wyjścia, by „zagłuszyć myśli”, to znak, że trzeba się zatrzymać i zastanowić, czy wszystko jest w porządku. Czasem odpuszczenie buduje nasz dobrostan psychiczny.
Bywały momenty, gdy stał uśmiechnięty na mecie z medalem, a w środku czuł się najgorzej, jak tylko można. – To nie sukcesy czy uśmiechy na zewnątrz były moją prawdziwą rzeczywistością. Byłem zagubiony, ale dziś wiem, że warto było szukać pomocy. Gdybym tego nie zrobił, ta rozmowa nigdy by się nie odbyła.
„Trudno mi się żyje z myślą, że to może wrócić” – mówi szczerze. Mimo to nauczył się dostrzegać sygnały swojego organizmu i głowy. – Depresja nie znika ot tak. Jednak teraz wiem, że nie jestem sam. I wiem jedno – warto odrzucić myśl o niezniszczalności. Warto żyć.
Zapraszamy do wysłuchania 21 podcastu „Podróży do męskości”
Marcin Dybuk
marcin.dybuk@gmail.com
Życzymy dobrego dnia, wieczoru, nocy (kto wie kiedy słuchacie) i dziękujemy, że jesteście i wspieracie nas w tej podróży (POSTAW KAWĘ AUTOROWI).
Dziękuję Tomaszowi Snake Kamińskiemu za realizację dźwiękową