Co zrobić, aby trudne pytania nie były trudne

Jak się skutecznie komunikować w relacjach z dziećmi? To tytuł konferencji do której zostałem zaproszony jako ekspert. Szczerze to trochę nieśmiało czułem się wśród ludzi, którzy od wielu lat zawodowo zajmują się pracą z młodymi. Ale jak ktoś powiedział A i mnie zaprosił, to ja powiedziałem B. Wystąpiłem w powierzonej mi roli.

 

Za mną przemawiało ponad 19-letnie doświadczenie ojca, który obecnie wychowuje w domu dwójkę nastolatków: 13 i 15 lat. Trzecie z dzieci wyleciało już z gniazda na studia do Warszawy. Myślę, że przydatna była także dobrze przepracowana historia relacji z ojcem, a raczej ich braku. Ale, tak jak napisałem, temat został przepracowany, co pomaga mi obecnie w wychowywaniu naszej ekipy. Natomiast zdaniem Joanny Matuszewskiej, dziennikarki Radia Gdańska i mojej redakcyjnej koleżanki dodatkowym atutem jest to, że mam czym zaimponować dzieciom: przebiegłem maraton i jestem triathlonistą. Nie wiem czy faktycznie tym da się dziś zaimponować młodym ludziom, ale takiego argumentu użyła Asia podczas prezentacji ekspertów.

Otwarci i odważni

Sala koncertowa Radia Gdańsk wypełniła się w poniedziałek, 20 listopada 2017 roku, w dużej przewadze młodymi ludźmi. Mieli oni odwagę nie tylko wymieniać się poglądami, ale także zadawać niewygodne pytania. 90 minut zostało podzielone na dwie części. Czyli mieliśmy pierwszą połowę, jak w meczu piłkarskim, podczas której rozmawialiśmy o komunikacji dzieci z rodzicami, zwłaszcza na trudne tematy takie jak: seksualność, uzależnienia czy religia. Z tej części rozmowy wyłoniły się dwa wyraźne przekazy od młodych do rodziców i nauczycieli, które brzmiały mniej więcej tak:

„Nie czekajcie na rozmowy z nami na trudne tematy (i nie tylko na trudne – to dodatek ode mnie) aż będziemy nastolatkami. Rozmawiajcie z nami już od najmłodszych lat”.

Pięknie powiedziane. I w samo sedno, a może używając języka piłkarskiego warto powiedzieć, że to był strzał prosto w okienko. Drugie przesłanie brzmiało:

„Budujcie zaufanie, nie tylko poprzez rozmowy, ale także postawę. Bądźcie autentyczni, a wtedy my młodzi nie będziemy mieli problemów, aby przyjść do Was na rozmowę. Wtedy też żaden temat nie będzie dla nas trudny”.

Kolejna piękna bramka. Warto także podkreślić, że sytuacji podbramkowych było w tej części dużo więcej, a i eksperci mieli kilka przepięknych wypowiedzi. Jednak nie o bramki i ewentualną rację podczas tej konferencji chodziło, a o wymianę myśli. Jedna z moich „mądrości” w tym temacie brzmi: rozmawiajmy, rozmawiajmy i jeszcze raz rozmawiajmy. Nie zawsze jest to łatwe. Szczególnie kiedy górę biorą emocje. Przytoczyłem jeden z przykładów z naszego domu. Kiedyś od Majki usłyszałem dosadnie, abym dał jej spokój. Nie pamiętam czym ją tak zdenerwowałem, ale wiem, że ona tymi słowami podniosła mi ciśnienie o 1000 stopni. W jednej chwili się zagotowałem. Na sto procent byłem purpurowy na twarzy. I nie wiem jakim cudem nie eksplodowałem. Stanąłem w drzwiach jej pokoju i powiedziałem, że idę z psem na spacer, aby się uspokoić i mam nadzieję, że i ona wykorzysta ten czas na to samo.

 

Warto próbować

Kiedy ochłonąłem i wróciłem do domu wszystko na spokojnie sobie wyjaśniliśmy. Porozmawialiśmy o całej sytuacji, przeprosiliśmy się. Jestem dumny, że potrafiłem wtedy tak zareagować, ale to nie oznacza, że udaje mi się to zawsze. O, nie! Jednak warto zawsze próbować. A jak się nie uda, to mieć odwagę przeprosić. Bo obok uważności, czasu na rozmowę ważny jest także szacunek do rozmówcy, nawet jeśli go nie rozumiemy. A przecież w domu gdzie obok siebie żyje kilka osób są to częste sytuacje.

Uczymy się wszyscy

W drugiej części spotkania rozmawialiśmy o tym, dlaczego tak trudno jest zachęcić młodzież do udziału w rozmowie dotyczącej emocjonalnych tematów. Usłyszałem pytanie od Joanny Matuszewskiej czy u nas w domu dochodzi do sytuacji, kiedy nie ma zgody w niektórych tematach. Odpowiedź jest oczywista. Oczywiście, że tak. A czy jest akceptacja na takie sytuacje. Musi być jeśli chcemy dojrzewać. Tak, dojrzewać. Bo to nie tylko nastolatków zadanie. Także my rodzice mamy się uczyć siebie nawzajem. Tak jak nauczyciele uczniów, a uczniowie nauczycieli.

Pozwólmy im płynąć

– Najważniejsze jest to, żebyśmy budowali relacje na poziomie zaufania – mówiła Elżbieta Januszewska, dyrektor IV Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku. – Nie możemy tylko przemawiać, ale musimy też zamieniać się w słuchacza. Trzeba trochę pracować ciszą i zostawić przestrzeń dla młodzieży. Z młodymi trzeba płynąć każdego dnia, nie tylko na lekcjach, musimy się na nich otwierać.

Płynąć z nimi każdego dnia. Co to znaczy? Jeśli chcemy dopłynąć do celu to musimy współpracować. Poznawać mocne i słabe strony. Rodzice nie mogą udawać twardzieli. Bo przecież my także popełniamy błędy. I dzieci dokładnie o tym wiedzą. Nie ma co udawać, że jesteśmy doskonali. Nie jesteśmy. Tak więc uzbrójmy się w słowa: przepraszam, proszę, dziękuje i do dzieła. Damy radę.

 

Eksperci

W dyskusji wzięli udział: Elżbieta Januszewska – dyrektor IV Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku, które jest szkołą mundurową, dr Grzegorz Stunża – naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego, członek Polskiego Towarzystwa Edukacji Medialnej, Grzegorz Szczuka – dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego w Urzędzie Miejskim w Gdańsku i Radosław Nowak – terapeuta, przedstawiciel Gdańskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. W spotkaniu wzięli również udział eksperci z Akademii Dynamicznej Tożsamości – Beata Staszyńska Hansen i Onno Hansen Staszyński, którzy od dłuższego czasu zajmują się badaniami nad komunikacją na linii nauczyciel – uczeń, czy rodzic – nastoletnie dziecko. Warto dodać, że konferencja odbyła się w ramach Akademii Dynamicznej Tożsamości.

Dziękuję za zaproszenie. To było pożyteczne spotkanie. Czerpałem garściami.

 

Marcin Dybuk

Foto: Jacek Klejment/Radio Gdańsk