Czy głowa jest w stanie biegać szybciej?

Z takim pytaniem jechałam do Kwidzyna na VI Bieg Papiernika. Treningi zacząłem późno, a sezon triathlonowy tuż tuż. Nic nie wygląda tak jakbym chciał, a do tego jeszcze mogę przegrać rywalizację z kumplem i szwagrem. Czy jestem w czarnej dziurze?

 

Lubię biegać w Papierniku w Kwidzynie. Dwie poprzednie imprezy odbyły się przy ponad 30 stopniowym upale. Totalna walka. Nigdy nie udało mi się przebiec 10 kilometrów poniżej 50 minut. Tak jak w tym roku nie udawało mi się nawet na treningach zmusić głowę do biegania w tempie 5 minut na kilometr. Coś się zablokowało, mimo że ubiegły rok zakończyłem wynikiem na poziomie 44-45 minut.

 
kwidzyn

Nie potrafię wbiegać na metę wolno. Daję z siebie wszystko.

Tak było też w VI Biegu Papiernika

 

Co było tego przyczyną? Obawa przed odnowieniem kontuzji kolana lub pleców? Może. Późno rozpoczęte treningi biegowe i rowerowe – 10 kwietnia? Może. Sam nie wiedziałem co się dzieje. Do Kwidzyna jechałem z postanowieniem, że bez względu na pogodę postaram się od początku do końca utrzymać tempo na 50 minut. Za miesiąc pierwszy start w triathlonie. W tym roku postawiłem na udział z Dawidem (synem 17 lat) w Vovlo Triathlon Series na dystansie 1/8. Czyli ma być szybko i przyjemnie. W Brodnicy oprócz młodego wystartuje Aldona i szwagier Marek, który debiutuje. I tutaj pojawia się problem. Sam go na to namawiałem i nie chciałbym zbyt tanio sprzedać skóry na jego podwórku. Rodzinne tereny. Męska duma każe walczyć. Marek w tym roku biega szybciej ode mnie. W przygotowaniach pomaga mu trenerka. Ja mam zamiar przepłynąć dystans 475 metrów pierwszy raz kraulem. W ubiegłym pływałem żabą. Dopiero  w 2014 roku nauczyłem się pływać i na ten rok postawiłem sobie cel: pływać kraulem. Tak więc tutaj przewagi zbyt dużej nie będzie, a może nawet strata. Rower? Duży znak pytania. Nie wiem na co stać Marka. Jak objeżdżaliśmy trasę w Brodnicy ja jechałem na szosie, On na mtb. Trudno to porównać. Tyle co mogę powiedzieć, to to że ma chłop mocne kopyto. Do startu ma mieć szosę. I bieg… tak jak pisałem póki co był lepszy. Jest szans, że ja w strefach zmian będę szybszy…

 

Do tego wszystkiego trwa Wytop tRiM. Założyłem się z Rafałem, że do 14 lipca 2015 roku, pięć dni przed Triathlon Gdańsk zgubimy zbędne kilogramy. Kolejna trudność. Jak zgubić, aby nie pozbawić organizmu niezbędnego paliwa. Z pomocą przyszła Wioletta Czajewska, dietetyczka, która odchudzała z sukcesem nawet francuskiego tenora, który ze względu na częste podróże nie mógł uprawiać sportu. Pozostała zmiana sposobu żywienia. Podobnie jak u mnie. To znaczy ja trenuję, ale okazało się, że za dużo jem i zbyt rzadko. Poprawki do menu i jazd. Póki co jest dobrze. Zaczynałem od wagi 88,2 kg. Teraz jest około 84. Walka trwa.

 

Wracając do imprezy w Kwidzynie. Świetna organizacja, a i pogoda dopisała. Temperatura ok 16 stopni C, lekkie chmury. Nic tylko biec. Na starcie ustawiłem się z Piotrem, który chciał złamać 50 minut. Mnie to pasowało. Nie mogłem zawieźć, tak więc dodatkowa mobilizacja. Zaczęliśmy w tłumie i ciężko było wejść na poziom 5 min/km. Biegliśmy wolniej. Już na pierwszym kilometrze wiedziałem, że będziemy gonić czas. Lekko przyspieszyłem, ale nie za mocno, aby Piotr dawała radę. I dawał do piątego kilometra. Kolka pokrzyżowała jego plany. Dał znak, abym biegł. Przyspieszyłem i kolejne pięć kilometrów przebiegłem w tempie 4:30, co średnią całego biegu dało 4:46 i czas 47:48. Jak na pierwszy poważny bieg w tym roku to dla mnie super. I głowa dała radę i przekonała się, że można biec szybciej niż 5 min na km. Z Kwidzyna wracałem zadowolony. I tak było przez pięć dni.

 

bieg port

Meta Biegu na 5 mil. Super organizacja, dobra trasa i warunki sprawiły, że powodów do zadowolenia nie brakowało.

 

Wtedy pobiegłem w  III Biegu Pięć Mil o Puchar Dowódcy Dywizjonu Okrętów Bojowych w Gdyni.  Impreza dla wojskowych i zaproszonych gości. W stawce 350 biegaczy, w większości mundurowych przybiegłem 120. 9 kilometrów przebiegłem w czasie… 39:53!!! Średnia 4:26! Dla mnie rewelacja. Biegnąc spoglądałem na zegarek i zastanawiałem się czy nie pobiec jeszcze kilometr, aby ustanowić życiówkę  na 10 km. Byłaby na 100 procent. Niestety, na mecie tłum z medalami. Musiałem się zatrzymać i z rąk dowódcy przyjąć piękny złom. Satysfakcja jeszcze większa niż w Kwidzynie. Totalnie zaskoczony jestem formą, tym bardziej, że nie trenowałem mocno.

 

Zacząłem się zastanawiać co się takiego wydarzyło, że biegam w tym tempie na początku mojego sezonu? Do głowy przyszło mi kilka pomysłów:

1. Dobrze zakończony ubiegły sezon i bieganie na poziomie 4:30. Coś się zakodowało w nogach i głowie, mimo, że zimą walczyłem z przepukliną pleców, odcinek S-L.
2. Kiedy tak walczyłem już z przepukliną to pracowałem nad korpusem. Deska plus pompki, to dwa najczęściej wykonywane ćwiczenia. Chyba nie przesadzę jak napiszę, że w sumie wykonałem setki powtórzeń.
3. Schudłem. Na ten moment cztery kilogramy z poziomu wagi z ubiegłego roku. Jest mniej do dźwigania.
4. Za sprawą wytopu zacząłem bardziej dbać o prawidłowe odżywianie
5. Dbam także o odżywki przed, w trakcie i po treningu. Tutaj bardzo pomocny jest PowerBar. Służą mi ich produkty. Na jednym z wyjazdowych weekendów gdzie testowaliśmy z Aldoną, Dawidem i Szwagrem trasę w Brodnicy dbałem o odżywki oraz zrobiłem sobie w sobotę po ciężkim treningu kąpiel w solach. Dobrze mi to zrobiło. Reszta tego nie zrobiła i w niedzielę już słabo wyglądali na treningu. Wyspałem się i dbam, aby przynajmniej raz w tygodniu dobrze wypocząć. Nie przeginać. Regeneracja to element treningu.
6. Pewnie jest jeszcze coś, ale nie wiem… Mam nadzieję, tylko że nic się nie schrzani i w Brodnicy 21 czerwca uda się na 1/8 złamać 85 minut. Chciałbym szczególnie dobrze pobiec. Zobaczymy jak będzie…

 

Marcin Dybuk

 

STARUJEMY, ABY MATEUSZEK MÓGŁ CHODZIĆ – POMÓŻ NAM