Wzruszyłem się. Wpływ na to miało kilka wydarzeń, które skumulowały się niemal w jednej chwili. A wszystko zaczęło się od złotego medalu Polki na Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie.
Sobota. To był niesamowity i niepowtarzalny wieczór. Po raz pierwszy w życiu na żywo byłem świadkiem jak zawodnik/zawodniczka polska zdobywa mistrzostwo świata. I to w lekkiej atletyce. Królowej sportu. Sam od pewnego czasu biegam i bardziej niż kiedyś potrafię docenić wysiłek, który sportowcy wkładają w przygotowania. Wiem, ile trzeba czasu, bólu i poświęcenia, aby poprawić się choć o centymetr, sekundę.
Kiedy już było pewne, że Kamila Lićwinko zdobyła złoty medal uroniłem łzy. To było niesamowite widzieć najpierw piękną walkę Polki, a następnie jej wzruszenie, z tak bliska. Kiedy Kamila ze szczęścia płakała stojąca obok niej Hiszpanka, która zajęła trzecie miejsce, pokazywała jej, aby ta się uśmiechnęła. Później Polka z biało czerwoną flagą przebiegła przy aplauzie tysięcy rodaków, po bieżni, wokół areny. Cudowny widok, który na długo pozostanie w pamięci. Dodatkowo udało mi się zrobić zdjęcie złotego skoku. Jakość nie najwyższa, bo telefonem, ale czy to ważne, przecież nie żyję z robienia zdjęć.
Od zawsze, kiedy słyszałem hymn Polski, a na najwyższym podium stawał mój rodak/rodaczka lub rodacy jak jest w przypadku drużyn, po plecach przechodziły mi ciary. W niedzielę, słyszałem Mazurka Dąbrowskiego razem z tysiącami kibiców w Ergo Arenie na granicy Sopotu i Gdańska. Po wielokroć cudowne uczucie.
Ilu facetów, po przeczytaniu pierwszego zdania tego tekstu pomyślało, ale z tego Dybuka mięczak. Wzrusza się, bo Polka zdobyła medal, a przecież faceci nie płaczą. Czy na pewno? Poznałem wielu wspaniałych dojrzałych mężczyzn, którzy nie wstydzą się łez, bo trzeba mieć odwagę i niezwykłą wewnętrzną siłę i wrażliwość, aby się wzruszyć. I to był kolejny z powodów. Uświadomiłem sobie, jaką drogę przeszedłem w ostatnich latach. Ile pracy włożyłem i wkładam, aby stawać się coraz lepszym mężczyzną. Pełniejszym. Nie tylko takim, który biega, ćwiczy, dba o tężyznę czy kolejne zbite kilogramy. Ale także takim, który dba o rozwój wewnętrzny. Bo ważna jest równowaga. Stawać się mężczyzną, który jest na tyle wrażliwy, że na widok piękna, jego współudziału, zaczyna czuć to niepowtarzalne uczucie.
Kolejny powód, który przyczynił się do mojego stanu to świadomość, że żyję w pięknych czasach. Doczekałem chwili, kiedy w moim kraju, w Trójmieście odbywają się imprezy rangi mistrzowskiej. Najpierw w piłce nożnej, teraz w lekkoatletyce, a za chwilę w siatkówce. I co warte podkreślenia impreza była świetnie przygotowana. Ponadto kibice na trybunach dobrze się bawili, a sportowcy z całego świata dziękowali nam za świetny doping. To jest niesamowite. To ma moc i dla takich chwil warto żyć! Brawo dla wszystkich, którzy przyłożyli się do tego sukcesu!
Oczywiście, nie zapominam o tym, co dzieje się na Krymie, z jakimi problemami borykają się Polacy, ile trzeba naprawić. Ale i to jest dla mnie zwyczajnie niezwykłe, że można się cieszyć życiem, delektować nim, nie zapominając o tych, którzy potrzebują także naszego wsparcia. I wspierać…
Marcin Dybuk