Pozdrawiamy Justynę Kowalczyk, zamiast krytykować

Niektórzy Polacy, to dziady! Justyna Kowalczyk w pierwszym starcie na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi zajmuje szóste miejsce i nagle odzywają się liczni krytycy. Zamiast wspierać zawodniczkę zawodzą, choć pewnie nigdy nie przebiegli na nartach nawet kilku kilometrów. My, razem z Aldoną nagraliśmy dla Justyny krótkie pozdrowienia z Alpe Cermis. Miejscu, gdzie pokazuje jak wspaniałym jest sportowcem.

 

Środa 12 luty 2014 roku. Jedziemy z Aldoną, Majką i Kajetanem na narty do Alpe Cermis. Tego samego miejsca gdzie Justyna Kowalczyk w ostatnim wyściugu Tour de Ski wbiegała po trasie, po której w normalnych warunkach narciarze zjeżdżają. Jesteśmy podekscytowani. Zobaczyć to miejsce. Wyobrazić sobie jak dzielna góralka wbiega na górę i wygrywa, raz, drugi i trzeci mordercze zawody. Jest w tym coś niesamowitego. Już sam zjazd, nisko na nogach, daje popalić. Mięśnie czworogłowe pieką jak cholera. A kiedy musiałem podejść pod górę kilka metrów, bo któreś z dzieci zgubiło kije, jeszcze bardziej zrozumiałem na jaki morderczy wysiłek decydyje się nie tylko Justyna, ale wszystkie zawodniczki, które kończą zawody na górze Alpe Cermis.

 

I wtedy poczułem złość. Jakim trzeba być dziadem, aby krytykować Kowalczyk za zajęcie szóstego miejsca w pierwszym jej starcie podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Ciekawy jestem, czy wszyscy Ci mądralińscy chociaż raz zdecydowali się na taki wysiłek? My w dniu poprzedzającym start Justyny na 10 km w stylu klasycznym nagraliśmy na Alpe Cermis krótkie POZDROWIENIA dla Justyny Kowalczyk.

 

Pozdrowienia Justyna

 

Nie wiedzieliśmy, że następnego dnia zdobędzie złoto. Osobiście liczyłem na medal. Powiedziałem sobie, że jak go zdobędzie, to ja jeszcze tego samego dnia zamienię narty zjazdowe na biegówki i w pobliskim Lago, na stadionie przebignę kilka kilometrów. Tak też się stało. Miałem podwójną satysfakcję bieć w padającym gęsto śniegu wśród Włochów, którzy w przeciwieństwie do mnie, nie mieli tego dnia takich powodów do radości. Ale przyznać muszę obiekty to mają piękne. Tym bardziej doceniam naszą Kowalczyk, która mogła w przeszłości tylko pomarzyć o takich warunkach treningu. W czwartek, 13 lutego 2014 roku, wieczorem na stadionie spotkałem licznych narciarzy. Od tych najmłodsyzch, kilku letnich, do najstarszych. Wszyscy czerpali radość z biegania. I ja byłem wśród nich. To co było jednak najfajniejsze, oprócz zmęczenia, to świadomość, że tylko ja tego wieczou na stadionie w Lago, mogłem się cieszyć złotym medalem rodaczki.

 

Dziękuję Pani Justyno i życzę dalszych sukcesów.

 

Marcin Dybuk

 

A w takich to warunkach przyszło mi biegać. Było super. I żal, że po pierwsze nie mamy w Polsce takich pięknych obiektów, a po drugie, że zima taka krótka.