W jak Walentynki, jak wybór, wierność. A jak…

Zdarza się, że niektórzy pytają nas jak my to robimy, że się tak kochamy. Wtedy się uśmiechamy do siebie, choć prawdą jest, że tak jest. Dziś w Walentynki odgadujemy, co się kryję za każdą z liter święta miłości. Wyszedł z tego mini alfabet, który zdradza niektóre z naszych tajemnic. 

 

W jak WE DWOJE / WYBÓR / WIERNOŚĆ

Aldona: Jak to było? Zatrzymany kadr naszego wzroku. Ułamek sekundy, kiedy ktoś obojętny za chwilę nim staje się kimś ważnym i najbliższym. Wybór w miłości to nie brać, nie zagarniać, nie przywłaszczać. Wybrać to podjąć decyzję i być jej wiernym, kiedy jest naprawdę ciężko i wszystko wydaje się szare, bez blasku. Wybrać to zachwycić się tym, co w tej najbliższej osobie, moim ukochanym jest wyjątkowe i słabe.

Marcin: Pierwszy raz wyboru dokonałem, kiedy zobaczyłem ją… pierwszy raz. Drugi, powiedzmy, raz wyboru dokonałem, kiedy się oświadczyłem (po trzech miesiącach). Trzeci, kiedy powiedziałem „Tak” w obecności świadków. I od tamtego czasu, a minęło już ponad 20 lat dokonuję codziennie wyboru, aby iść we dwoje w tym samym kierunku. Nie zawsze jest lekko! O czym przekonacie się czytając niżej 🙂

 

A jak AFIRMACJA / AUTONOMIA / AUTENTYCZNOŚĆ

Aldona: Choć żyjemy razem, każdy z nas ma swoją autonomię, swoją pasję i przyzwyczajenia, swoją karierę i swój rozwój. To sprawia, że jesteśmy wyjątkowi, autentyczni, że jesteśmy sobą. Jakiś czas temu usłyszałam wypowiedziane za Gibranem słowa, że małżonkowie są jak dwie kolumny świątyni, autonomiczne, ale jedna od drugiej zależne. Tak jest w istocie, bo choć wierzę, że jesteśmy jednością, im dłużej razem, tym bardziej odgadujemy własne myśli to tyle samo w nas znaków zapytania. Nieustannie uczymy się i poznajemy na nowo. To mnie najbardziej ekscytuje w małżeństwie.

Marcin: Usłyszałem kiedyś zdanie od mężczyzny, który powiedział żonie: Ty masz rację, ja ma święty spokój. I coś w tym jest. Ale dla mnie oznacza to tylko udawanie autentyczności. Jasne wolałbym nie raz, nie dwa trochę tego spokoju. Jednak to, co dla mnie jest najważniejsze, to autentyczność. Nawet jeśli czasami okupiona jest kłótnią, później rozmową – niekiedy długą, trwającą kilka tygodni, miesięcy, bo temat wraca – a następnie w końcu znalezieniem porozumienia. Oczywiście nie zawsze wszystko się udaje.

 

L jak LOVE

Aldona: Love, Love, Love … Ta cielesna i duchowa, miłość do ulubionej muzyki, do tańca, do sportu, do filmów, miłość do ludzi, do gór, do podróży, do słońca – do życia. Im dłużej jesteśmy razem tym więcej mamy wspólnych miłości, oprócz tej wzajemnej, którą podlewamy, czasami przycinamy, doglądamy, zdarza się, że niezdarnie nadepniemy. Łączą nas małe i wielkie miłości, z natężeniem właściwym dla każdego z nas. One dodają mi skrzydeł, pozwalają odkrywać piękno w Marcinie, zachwycać się nim co jakiś czas na nowo i na nowo zakochiwać.

Marcin: Miłość dla wielu mężczyzn ogranicza się tylko do cielesności. A to jednak mimo wszystko dużo więcej. Kiedy przemija zakochanie czas jest na miłość. Starszą siostrę zakochania. Dojrzalszą, pełniejszą, trudniejszą. Bo miłość to poświęcenie i poszukiwanie kompromisu. Miłość to odkrywanie, uczenie się siebie, także w sypialni.

 

E jak EMOCJE

Aldona: Wybuchają nagle i wolno opadają. Kobiety są zwykle kłębkiem emocji, które tak trudno zrozumieć mężczyźnie. Nie ma dobrych i złych emocji. Wszystkie są dobre. Pytanie, jak je wyrażamy, w jaki sposób wydobywamy na światło dzienne. Emocje towarzyszą mi, kiedy zakładam po raz pierwszy sukienkę od niego, kiedy czekam, aż rozpakuje prezent świąteczny. Emocje wybuchają, kiedy czuję się dotknięta i urażona.

Marcin: Jaki świat byłby piękny bez emocji… Żartowałem. Może byłby piękniejszy bez trudnych emocji, bo złych nie ma, są tylko źle nazwane. Emocje rodzą konflikty, te potrafią przerodzić się w kryzysy (o tym trochę niżej) Emocje są jak kierunkowskazy. Pokazują nam co się dzieje z nami i między nami. Co słowa drugiej osoby wywołują w nas. Pozytywnie i negatywnie oczywiście. Emocje pozwalają nam czytać siebie. Pod warunkiem jednak, że pozwolimy im opaść i wtedy przyjrzymy się im bliżej. Emocje są jak paliwo, które daje nam kopa do dalszego działania.

 

N jak NIEPOKÓJ/ NIEPEWNOŚĆ

Aldona: Lubię niepokój i niepewność, która jest w związku. Bo czy możemy być pewni siebie na 100 proc.? Wiem, czego chcę, jakie mam pragnienia, wiem, jakiego wyboru dokonałam i że moim marzeniem jest zestarzeć się razem, ale ta niepewność jutra, malutka nieufność do siebie i do niego, może być twórcza i ożywcza. Ten niepokój, gdzieś z tyłu głowy sprawia, że jestem czujna, że staram się i rozwijam w miłości, ciągle zabiegam o jego względy. Czasami strojem, tajemnicą, zaproszeniem. Ważne, żeby niepokój nie stał się niezdrową obsesją

Marcin: Od dłuższego czasu żartujemy sobie z Aldoną o dżentelmenach. Ona liczy, że ja będę jednym z nich, ja mówię, że nic z tego. O co chodzi? Otóż ona liczy, że odejdzie przede mną, a ja chciałbym być pierwszy. Oczywiście mamy nadzieję, że długie lata wspólnego życia jeszcze przed nami. Niepokój, niepewność to dziwna ktoś powie, ale czujemy ją razem.

 

T jak TRAGEDIA

Aldona: Tragedia, bo nie wiem, co włożyć na siebie. Tragedia, bo nie widzi znowu nie widzi brudnej podłogi… Zakochani co rusz przeżywają tragedie, małe i duże. Małe to te, które szybko zapominamy, ale jeśli je zbagatelizujemy mogą nas przerosnąć i przelać czarę goryczy. Tragedią jest życie obok siebie, mijanie.

Marcin: Tragedią jest mój egoizm, ale ten zły. Bo jest dobry i zły egoizm. Ten dobry pozwala mi dbać o siebie, tak abym później mógł zadbać o Nią. O nasze relacje, naszą rodzinę. Zły? Co tu dużo gadać… potrafi ugasić nawet największe ognisko miłości.

 

Y jak YYYY NIE ROZUMIEM

Aldona: Podobno mężczyzna jest z Marsa, a kobieta z Wenus. Hm, no cóż, nie wiem, czy tak to poszło, ale NA PEWNO jesteśmy z dwóch światów. Ich logiczny, poukładany, zadaniowy. Nasz analizujący, przeżywający, emocjonalny, horyzontalny. Najbardziej lubię, kiedy te dwa światy zaczynają się uzupełniać i szanować, przyjmując inność kobiety i inność mężczyzny jak nieznany, który wart jest eksplorowania.

Marcin: yyyyy jak często nie rozumiem o co chodzi Aldonie. Naprawdę.

 

N jak NAPRAWIANIE

Aldona: Wolę naprawiać niż kupować nowe. Dzisiaj przyzwyczajeni jesteśmy do szybkiego reagowania, szybkiego życia, szybkiej wymiany stare na nowe. A jeśli czemuś trzeba poświęcić za dużo czasu, przeżywać trudności związane z naprawą i niewiadomą, bo przecież może się nie udać, łatwo nam to porzucić. Ile jest radochy, kiedy okaże się, że coś, może miłość, może relacja, może problem, który bardzo mnie uwierał dało się naprawić.

Marcin: Chyba prawie każdy z nas widział już zdjęcie, na którym starsze małżeństwo idzie trzymając się za rękę, pytanie jak oni to robią, że są tak długo ze sobą, odpowiadają: Bo widzisz my jesteśmy z czasów kiedy zepsutą pralkę się naprawiało, a nie wyrzucało. Lubię ten przykład. Jest prosty i piękny zarazem. Ile to już zakrętów było w naszym życiu. A ile jeszcze przed nami. Najważniejsze, aby chciało nam się chcieć. Abyśmy znajdowali w sobie odrobinę nadziei, że i tym razem uda się naprawić nasze relacje. Do tego jednak potrzeba odwagi, otwartości, uważności i czasu nawzajem dla siebie.

 

K jak KONFLIKT/ KŁÓTNIA / KRUCHOŚĆ

Aldona: Kłótnie uświadamiają mi, jak nasza relacja jest krucha, jak łatwo można zranić słowem, jak szybko można „zamknąć” drugą osobę, jak łatwo przekreślić dobry czas, czułość. Kłótnia i domaganie się swojego, które nakręca się za każdym wypowiedzianym w złości słowem to jak zburzenie fragmentu misternie układanej budowli. Nie warto, szkoda czasu… ale dlaczego ciągle trzeba sobie o tym przypominać. Nie warto, a mimo tego, ciągle dajemy się nabrać tej chwilowej pokusie zwycięstwa.

Marcin: Kłótnia też potrafi być dobra. Jeśli się jeszcze kłócimy to znaczy, że nam na sobie zależy. Chyba bym się załamał, gdyby Aldona przestała się ze mną kłócić. Gdyby zamilkła. Zresztą nie lubię jak się kłócimy, a ona milczy. Kłótnia jest początkiem konfliktu. Ten jednak dobrze przeżyty może być dobry. Mam wrażenie, że życie w małżeństwie przypomina czasami trochę zabawę na plaży dwoje kochających się ludzi. Wspólnie budują zamek, który raz po raz niszczy fala. Jednak oni się nie załamują i zaczynają odbudowę. Jednak za każdym razem znajdują sposób, aby go wzmocnić, uchronić przed kolejnym „kataklizmem”. No, chyba, że za którymś razem przerywają wspólną zabawę i zaczynają szukać już osobno innego zajęcia. I tak się zdarza. Bo miłość jest krucha. Trzeba na nią chuchać i dbać o nią na różnych płaszczyznach.

 

I jak INTERES / IMAGINACJA / ISKRA  

Aldona i Marcin: Mamy interes w miłości. Ona napędza nas do tego, że ciągle nam się chce. Ta iskra, ten płomień, to wyobrażenie, ta niewiadoma…

 

I to byłoby tyle 🙂 Kochani bez względu jak jest, życzymy Wam pięknych dni – Walentynek każdego dnia, bo to co nas najbardziej napędza to MIŁOŚĆ. Kochajcie się i róbcie co chcecie 🙂

 

Aldona i Marcin Dybuk