Poznajemy dziewczynę. Podoba nam się. Umawiamy na randkę. Spotykamy nawet codziennie. Chodzimy do kina, teatru, na spacery. Rozmawiamy godzinami. W końcu pobieramy się. Jest super, ale z czasem coś się zmienia. Ogień przygasa i…
Przed laty usłyszałem do Przyjaciela:
– A Ty kiedy ostatni raz dałeś Aldonie kwiaty?
– Nie pamiętam – odpowiedziałem zmieszany po chwili zastanowienia.
Innym razem znajomy kapłan zapytał mnie czy moja żona od ślubu bardzo się zmieniła.
– Jest brzydsza, marudzi, zatruwa Ci życie itd? – dopytywał ksiądz.
– Nie – odpowiedziałem.
– A kiedy ostatni raz byliście na randce? – kontynuował.
– Hmm
Miłość nie karmi się tylko obecnością
No właśnie. Ilu z nas tak odpowiedziałoby na to lub podobne pytanie. Jakoś tak się dzieje nie raz, że wydaje nam się, iż po ślubie to już nie musimy zabiegać o względy ukochanej osoby. Że miłość będzie karmić się obecnością. A tak niestety, nie jest. Ktoś mógłby powiedzieć szkoda. Wtedy życie byłoby łatwiejsze. Czy faktycznie? Byłoby nudniejsze. Jest coś niesamowitego w spotkaniu z drugim człowiekiem. W chodzeniu na randki także po ślubie.
Jeśli ktoś już zapomniał czym ona jest to korzystając z najczęściej wykorzystywanych „pomocników” w momencie niewiedzy, wujka Google i cioci Wikipedii, przypominam:
Randka to spotkanie dwóch osób mające na celu nawiązanie lub rozwinięcie znajomości, inicjowane z zamiarem stworzenia lub umocnienia relacji emocjonalnych pomiędzy uczestniczącymi w randce osobami. Nieodłącznymi elementami są: adoracja, wymiana informacji na swój temat oraz określenie oczekiwań w stosunku do partnera. Randka polegać może na wspólnym wyjściu do restauracji, pubu, kina, teatru, spacerze, wyjściu na lodowisko itp. Zależy to od wyboru i upodobań partnera.
Zapominamy o spotkaniu
Tyle najpopularniejsze w XXI wieku źródła informacji. Niby takie oczywiste, a jednak o tym zapominamy. Zapominamy o spotkaniu. Zauważeniu siebie, wzajemnych potrzeb. O rozwijaniu znajomości. Także po ślubie, a może przede wszystkim po. Tylko znając dobrze drugą osobę jesteśmy w stanie dobrze rozeznać jej potrzeby. Pomóc jej się realizować. Dojrzewać.
Randka to wymiana informacji na swój temat. Bo choćbym nie wiem jak długo rozmawiał z Aldoną, to nigdy nie jestem w stanie poznać jej do końca. Mało tego, zmieniamy się i jeśli nie rozmawiamy, to możemy nawet tej zmiany nie zauważyć. A rozmowa służy, podobnie jak randka, umocnieniu relacji, także emocjonalnych.
Czy znacie kogoś, kto w dniu ślubu powiedziałby, że nie chce żyć z tą drugą osobą, aż do końca swych dni. Być z nią szczęśliwym, spełniać jej i swoje marzenia.
Ja nie. Znam za to pary, po których pozostały zgliszcza lub temperatura ich związku bliższa jest lodom niż gorącej czekoladzie.
Jak mogłaś nie dostrzec bohatera?
Randka to adoracja. A ta powinna towarzyszyć nam nie tylko przed ślubem lub kiedy mamy ochotę. Powinna być wpisana w codzienność. Nie jest to łatwe. Szczególnie kiedy głowę mamy zawaloną licznymi obowiązkami. Ciągle się uczę dostrzegać piękno Aldony. To zewnętrzne i to wewnętrzne. I ciągle zdarza mi się powiedzieć coś co jest nie na miejscu, co ją zaboli. I w tym przypadku działa to w drugą stronę. Kilka dni temu Aldona wyjechała na dzień. Postanowiłem wykorzystać go na zrobienie kilku rzeczy w kuchni: naprawienie szuflady, drzwiczek od szafki itp. Jak uporałem się z zadaniem byłe zadowolony z siebie. Liczyłem, że i Aldona dostrzeże mój trud. Niestety, jak wróciła do domu uszło to jej uwadze. Oczywiście przy najbliższej okazji wypomniałem jej to. „Jak mogłaś nie dostrzec bohatera w swoim domu”?
Nadal nie dostrzegała. Zaatakowana zauważyła, że coś źle zrobiłem wobec niej. Oburzenie narastało. A wystarczyło tylko schować dumę do kieszeni, podejść, przytulić i obrócić to w żart. Ale gdzie, tak przecież nie robi bohater domu. Poświęcił tyle czasu to teraz musi być dostrzeżony. Czy, aby na pewno?
Uczymy się całe życie i głupi umieramy
Dostrzegania potrzeb, wrażliwości uczymy się całe życie. Jeśli to robimy to jesteśmy na dobrej drodze. Gorzej jeśli koncentrujemy się tylko na swoich potrzebach i nie dostrzegamy tych drugiej osoby. Wtedy grozi nam niebezpieczeństwo, że ognisko naszej miłości będzie przygasać, aż w końcu zgaśnie. Czy unikniemy takiej sytuacji zależy od nas. Tak więc pozwolę sobie zapytać:
A Ty kiedy ostatni raz dałeś żonie kwiaty? Kiedy ostatni raz zaprosiłeś ją na randkę?
Marcin Dybuk