Po 150 dniach przygotowań w końcu Tata wystartował w triathlonie. Do przepłynięcia miał 950 metrów, na rowerze przejechał 45 kilometrów i przebiegł 10,55. Dużo pozytywnej energii przed, w trakcie i po starcie. Niesamowita atmosfera i czas, który dał jeszcze więcej radości. Po cichu marzył o złamaniu trzech godzin i się udało. Czyli marzenia się spełniają…
W czwartek Tatę na ulicy zaczepił sąsiad i zapytał jak poszło w triathlonie.
– A skąd on wie? – pomyślał Tata, ale nie dopytywał. Tylko odpowiedział, że super i bardzo jest zadwolony ze startu. Po chwili wyjaśniło się skąd Andrzej wiedział. Jego żona czyta bloga.
– Dobry jest – dodał Andrzej z uśmiechem.
A Tata się zmartwił. Przecież jeszcze nic nie wrzuciłem na bloga o zawodach. To duży błąd. Ale jak to zrobić jak na wszystko brakuje czasu – pomyślał. – Kilka zdjęć i podpisy. Na fotkach widać atmosferę, która towarzyszyła przed, w trakcie i po zawodach – stwierdził Tata.
Tak więc do dzieła:
Pominiemy kilka nerwowych szczegółów z domu i przed startem. Jednak co trzeba napisać to trzeba. Tata nie był najspokojniejszym zawodnikiem 🙂 A rodzinka nerwowo, albo nie przygotowywała różna hasła, plakaty, które miały jeszcze bardziej dodać Tacie energii. I dodały, co widać już na powyższym zdjęciu. Tuż przed startem On i jego koleżanki i koledzy pełni energii…
Udało się. Wyszedł z wody przed 25 minutą, tak jak sobie zaplanował. Owszem, jak sam później mówił, można było szybciej, ale w debiucie trzeba frycowe zapłacić. Jednak w tamtym momemcie w ogóle mu to nie przeszkadzało, co zresztą można zobaczyć na kolejnym zdjęciu 🙂
Co z tego, że nie ostre. Liczy się uśmiech na twarzy, kciuk w górze. Tak miało być i było.
Po pływaniu czas na rower. To był najlepszy start Taty w tym dniu. 1:27 minut to więcej niż się spodziewał. I ten uśmiech, ale czemu się dziwić jak ciągle jechał ze średnią prędkością ponad 30 km/h, a do tego na trasie wiele znajomych twarzy, które dopingowały. Tata dziękuję z całego serca, szczególnie Akademii Biegania za zorganizowany i głośny doping.
Pojechane, to czas na bieg. To był najtrudniejszy odcinek. Tym bardziej, że po kontuzji Tata miał najmniej czasu na przygotowania w tej dyscyplinie. W końcu przede wszystkim chodziło, aby przepłynąć, tym bardziej, że jeszcze w lutym kiedy wchodził do basenu nie potrafił pływać i bał się głębokości. A to był efekt traumy po tym jak ćwierć wieku wcześniej się topił. Teraz jednak to przeszłość. I o to przede wszystkim chodziło.
Jest udało się! 2:55:52 czas marzenie dla debiutanta. Po cichu myślał o złamaniu trzech godzin i tak się stało. Na mecie gratulacje od Żony, która w tym dniu wcieliła się w rolę technicznego i chwilę po Tacie wbiegła na metę.
Zrobiła to wspaniale. Woda, izotonik, lód, podpowiedzi, doping to wszystko przygotowane perfekcyjnie. A z lodu to skorzystało jeszcze klika zawodniczek i zawodników z grupy „Aktywuj się w Triathlonie”, z którą Tata przygotowaywał się do startu. Warto dodać, że w roli technicznego wystąpił tego dnia także najstarszy syn Dawid. Maja i Kajetan oraz babcia dopingowali startujących. Każda rola ważna. Tata dziękuje.
Już na mecie z Dawidem i Tomkiem, Aldoną, Agatą, Anią, Natalią i Mikołajem. Ponadto z super prezentami od Dawida i Aldony. Od syna dostał koszulkę biegową na której z przodu przeczytać można, że „wkurza jak cholera”, a z tyłu, że „jeste najlepszym tritatą”. Mama przekazała piękną, białą koszulkę, a na niej napis ironmarcin. Tata tego dnia paradował w obu na zmianę. I nie ma co się dziwić…
I na koniec podziękowania…
Tata start dedykuje Tacie, który po ciężkiej chorobie zmarł tydzień wcześniej.
A dziękuję nastepującym osobom:
Aldonce za wsparcie od początku do końca, za każde słowo w chwilach zwątpienia, za uśmiech, za… wszystko
Dawidowi, Majce i Kajetanowi za wsparcie i cierpliwość…
Marcinowi Wojciechowskiemu za możlwiość zmieżenia się ze słabością i jej pokonanie…
Dawidowi i Tomkowi Dobroczkom za każdą chwile poświęconą na basenie…
Radkowi Kozal za treningi rowerowe i udział w spisku rowerowym…
Rodzinie i Przyjaciołom, którzy złożyli się na prezent, rower dzięki, któremu Tata mógł pojechać tak dobrze. Czarno zielona strzała jest niesamowita…
Monice Smaruj za konsultacje…
Ludzikom z grupy „Aktywuj się w Triathlonie” za wspólne treningi i start. Jesteście super…
Iwoni i Jackowi za wiarę i wsparcie…
I wszystkim innym osobom o których Tata niechcący zapomniał przez swoje gapiostwo…